TYTUŁ: WYBACZ MI LEONARDZIE
AUTOR: MATTHEW QUICK
WYDAWNICTWO: OTWARTE
TŁUMACZENIE: JACEK KONIECZNY
MOJA OCENA: 5/10
Już w momencie trzymania w rękach Wybacz mi Leonardzie wiedziałam, że nie będzie to zwyczajna książka. Sam opis nie zostawia nam w związku z tym żadnych wątpliwości. Jako czytelniczka znudzona schematycznymi pozycjami, rozpoczęłam wędrówkę przez kolejne strony powieści autorstwa Matthew Quicka.
Wraz z nadejściem osiemnastych urodzin, Leonard postanawia:
- przygotować prezenty dla swoich przyjaciół
- zgolić głowę na łyso
- zabrać do szkoły stary pistolet
Czy to zwiastuje nam kolejną nudną książkę? NIE!
Tytułowy bohater zabiera nas w swoją codzienność widzianą inaczej. Mieszkający wraz z mamą (a właściwie prawie sam), Leonard uczęszcza do liceum jak zwyczajny nastolatek. Jednak w wolnym czasie oddaje się niecodziennej pasji - obserwacji dorosłych. Zbuntowany przeciwko światu, nie uzyskawszy zrozumienia, rozpoczyna realizację swojego szczególnego planu...
Wybacz mi Leonardzie była swego czasu pozycją polecaną na blogach i booktubie, uważaną za przejmującą, dojrzałą książkę dla młodzieży. Spotkałam się z mnóstwem pozytywnych recenzji, również na lubimy czytać, gdzie została ona oceniona na 8/10, a tak wysoki wynik trudno osiągnąć przy zróżnicowanych gustach czytelników. Wybacz mi Leonardzie jest czwartą pozycją napisaną przez Metthew Quicka i uważaną za najlepszą, zaraz po Poradniku pozytywnego myślenia.
Kiedy słyszymy zachwyty nad jakąkolwiek rzeczą, utwierdza się w nas przekonanie, że jest ona faktycznie dobra. Tak też było w moim przypadku, ponieważ sięgając po pozycję w okładce o pięknym odcieniu zieleni, byłam przekonana o jej osobliwym, porywającym wnętrzu. Już pierwsze zapisane strony przedstawiły mi nietuzinkowego bohatera, jakim był Leonard i początkowo byłam zachwycona z jaką precyzją został nakreślony przez autora. Kiedy jednak przyszedł czas na współczucie, o którym tak wiele mówiono w recenzjach, zrozumiałam, że nie odbieram tej książki w planowany sposób.
Momenty nostalgii i smutku - marszczyłam brwi. Chwile wzruszenia i ulgi - wzruszałam ramionami. Nie potrafiłam utożsamić się z Leonardem w jego odosobnieniu. Miejsce współczucia dla tego chłopaka zajęła irytacja. Jego nienaturalne zachowanie, co możemy wywnioskować już z opisu, świadczy o wewnętrznych problemach, z którymi nie chciał walczyć, próbując uzyskać współczucie innych. Skupiał się jedynie na swoich troskach, nie dbając o zmartwienia ludzi wokoło. Rozumiem, że sposób wykreowania Leonadra był oparty w dużej mierze na problemach natury psychologicznej, jednak całokształt książki mógł wyjść znacznie lepiej.
Wybacz mi Leonardzie jest powieścią oryginalną, poruszającą tematykę rzadko rozwijaną w książkach dla młodych czytelników. Ukazuje świat oczami osoby odbiegającej od norm, innej. Taki punkt widzenia jest jak najbardziej potrzebny, ale czy musi być przedstawiany w tak nieprzystępny sposób? O czym mówię, musicie przekonać się sami.
Mnie "Przewodnik..." zachwycił i chciałam sięgnąc po tę pozycję, ale chyba zrezygnuję. Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuń"Wybacz mi Leonardzie" nie jest do końca złą pozycją. Trzeba się nastawić na specyficzną powieść, na którą ja niestety nie byłam nastawiona. Skoro "Przewodnik obserwatorów gwiazd" wywarł na Tobie dobre wrażenie, możesz spróbować z Leonardem ;) Tyle że, tak jak mówiłam, jest to specyficzny utwór.
UsuńDziękuję!