SERIA: ANTILIA
AUTOR: EWA SENO
WYDAWNICTWO: FEERIA
MOJA OCENA: 5/10
Tatuaż z lilią to pierwszy tom serii Antilia napisanej przez polską autorkę. Dlaczego nie przepadam za polskim fantasy? Niektórzy nasi rodacy usilnie próbują napisać swoją powieść w amerykańskim klimacie. Mroczne tajemnice, zagadki, magia i jeszcze więcej mrocznych tajemnic. Jednak nie każdy potrafi wszystko płynnie połączyć. I tutaj właśnie pojawia się Ewa Seno. We wstępie tej recenzji napisałam, że ta książka powinna skończyć się w połowie i pozwolę sobie podzielić ten, niespełna trzysta stronicowy, tomik na dwie części i ocenić każdą z osobna. Jak każda moja recenzja, ta również nie zawiera spoilerów.
Pierwsza część pierwszej części mówi o osiemnastoletniej Ninie - dziewczynie, której najlepsza impreza urodzinowa okazała się katastrofą. Czasami wystarczy popchnąć jeden element domina, aby cała układanka upadła. Życie Niny okazało się takim właśnie dominem. Po serii wypadków i mnóstwie bólu, bohaterka decyduje się na rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Nowy kontynent, nowa szkoła i nowi przyjaciele. To wszystko ma jej w tym pomóc.
Pierwsza połowa powieście bardzo mi się spodobała. Miła, niezadufana w sobie i nieprzesadnie skromna bohaterka sprawiła, że czytało mi się przyjemnie i szybko. Trzech chłopaków, którzy zabiegali o jej względy, nie rywalizowali między sobą. O dziwo, nie był to wątek typu: Kocham każdego z nich, ale nie potrafię wybrać jednego. Nina od razu wiedziała do kogo żywi swoje uczucie. Ale skąd tak naprawdę pochodzi to uczucie? Tego dowiecie się czytając tę książkę.
Przez większość czasu miałam wrażenie, że bohaterka jest trochę zbyt idealna i ma stanowczo zbyt dużo wolnego czasu, o którym większość osób w jej wieku może pomarzyć. Mimo tego jest wykreowana na postać wzbudzającą sympatię czytelnika. Gdyby książka została poprowadzona do końca w tym klimacie, otrzymałaby ode mnie znacznie wyższą ocenę.
Czas na drugą część, która okazała się beznadziejną próbą wplecenia w fabułę wątku fantastycznego. W tej połowie nie podobało mi się praktycznie wszystko, począwszy od akcji, która była niczym zacinający się film. Brakowało mi spójności tekstu i płynności, która łączyłaby kolejne wątki, przez co miałam wrażenie, że ktoś teleportuje mnie z akcji do akcji. I te teleportacje nie były przyjemnie. Jakby tego mało, postacie momentalnie stają się superbohaterami, którzy mają za zadanie ocalić świat. Muszę przyznać, że tak poplątanej fabuły dawno nie widziałam.
Jeżeli musiałabym ocenić każdą z części osobno, pierwsza zasłużyła na mocne 6 gwizdek, natomiast druga - jedynie na 3. Książka nie przypadła mi do gustu i myślę, że w najbliższym czasie nie sięgnę po kolejne tomy serii Antilia.
Swego czasu byłam bardzo zainteresowana tą serią, ale nie sięgnęłam po nią :) Teraz widzę, że jednak dobrze zrobiłam, bo nie wydaje się aż nadto wciągająca.
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Ja również liczyłam na dobrą lekturę, a niestety mocno się rozczarowałam.
Usuń